środa, 12 listopada 2014

Ktoś tu jest???

Więc tak, po pierwsze nie ma rozdziału, ponieważ był tylko 1 komentarz.
A z drugiej strony nie chciało mi się pisać,dlatego mam propozycję

  • Kończę definitywnie tego bloga
  • Dokańczam go, niezależnie od komentarzy
  • Piszę nowego, a fabułę wy proponujecie     
Trochę mi smutno, bo na ponad 1000 wyświetleń jest jeden marny komentarz, ale lepsze to niż nic :)
Jak chcecie podać swoje propozycję to tutaj macie mój TT @love_ya_zayn

niedziela, 7 września 2014

Rozdział 6.

To ten dzień, dzisiaj piątek. Dzisiaj idziemy na wyścigi. Z jednej strony cieszę się, że będę mogła zobaczyć pasję Harry'ego, ale z drugiej trochę się boję. Co jeśli on tam będzie? A co jak Hazz w padnie w poślizg? Lepiej o tym nie myśleć, bo pewnie to same bzdury...

Była godzina dziewiąta, zostało jeszcze jedenaście godzin do przyjazdu loczka. Za bardzo nie wiedziałam co mam robić, więc napisałam do Katie.
Rosie: Hej, co robisz?
Katie: Nic ciekawego, a masz jakiś plan?
Rosie: Może wyjdziemy razem z Gemmą na zakupy?
Katie: Okej, napisz do Gemm. Będę za 30 minut :)

Tak też zrobiłam, napisała do dziewczyny, która też zjawi się za 30 minut u mnie w domu. Wzięłam prysznic i ubrałam się w jakieś ciuchy. Pomalowałam się i byłam gotowa do pójścia na zakupy. Nie czekałam ani chwili dłużej, bo dziewczyny od razu zadzwoniły dzwonkiem.
-Hej, wejdźcie.- powiedziałam i wpuściłam je do środka.- Nie ma rodziców w domu, pojechali na jakieś służbowe sprawy, będą za tydzień. 
-To fajnie, możemy zrobić piżama party!!!
-Nie dzisiaj, dziś nie mogę. Ale w sobotę, chętnie. To jak idziemy?
-Jasne.- wyszłyśmy z mojego domu i pojechałyśmy autem Gemmy do wielkiego centrum. 

Po długich poszukiwaniach znalazłam jedynie czarny top i bluzkę z batmanem.
Pożegnałam się z dziewczynami i weszłam do środka. 
Była piętnasta trzynaście. Jest jeszcze masa czasu, a ja nie mam co robić. Postanowiłam posiedzieć na asku i po odpowiadać na kilkanaście pytań z racji, że dawno nie wchodziłam. Jedno mnie zaskoczyło.
"Harry nie jest dla ciebie! On jest mój!!!"
Anonim, w ogóle kto by pomyślał. Lubię Harry'ego, ale nic więcej.
Ta.. jasne, jak ty go nie kochasz to ja jestem księżniczką
Postanowiłam usunąć to pytanie. 

Pooglądałam jeszcze tv i postanowiłam się wyszykować. Koło godziny dziewiętnastej pięćdziesiąt trzy byłam gotowa. Zbiegłam na dół i poinformowałam rodziców, że wychodzę do koleżanki. Nie musi wiedzieć prawdy.
Gdy wyszłam z domu akurat samochód Harry'ego podjechał. 
-Hej.
-Hej, ładnie wyglądasz.
-Dziękuję.- weszłam do środka i zapięłam pas. 

Droga zajęłam nam jakieś 40 minut. Nic do siebie nie mówiliśmy i trochę się boję, że on chce po prostu przyjaźni, a ja się jeszcze nie potrzebnie zakocham.  
Kiedy dojechaliśmy było słychać hałas silników i smród. Gdy weszłam do "centrum" miejsca wyścigu przestraszyłam. Było tam pełno ludzi, którzy na milion procent siedzą tylko na siłowni... jednym słowem podobni do Harry'ego, tylko on wygląda milej. 

Mieliśmy jechać za jakieś 5 minut. Na szczęście siedzimy już w samochodzie. 
-ile osób się ściga?
-Chyba dziesięciu...
-Wow, znam kogoś?
-Niall, Louis.. Może ktoś ze szkoły. Okej zaraz ruszamy zapnij pas.
-Już!
-Po...- nie dokończyłam, bo rozległ się wielki hałas. 

Jechaliśmy z zawrotną prędkością. Chyba ze 250km/h. Na szczęście widziałam koniec trasy, prowadziliśmy. W końcu Harry wygrał! 
Gdy wyszliśmy były jeszcze większe krzyki. Cieszyłam się z jego wygranej. Po 15 minutach postanowiliśmy już jechać. Niestety, przez oczy mi mignęła znajoma twarz, ale postanowiłam ją zignorować.
-Zadowolona?
-Bardzo, to było super!
-Wiem.
Po 10 minutach byliśmy pod moim domem. Odprowadził mnie pod same drzwi.
-Może chcesz wejść?
-Nie dzisiaj.
 Ałć...
-No dobrze to dobranoc. 
-Miłych snów.

Byłam już po kołdrą, wymyta, przebrana w piżamy. Dostałam wiadomość, dziwne.
                  Nieznany
                                  Ładnie dziś wyglądałaś. 
                             Niedługo znowu się spotkamy mała. xx
                                
O Boże... Wiem kogo widziałam! 
****************************************************************************************************
Przepraszam, że tak późno. Co chwilę zmieniałam treść... 
                                 4 komy= następny rozdział

sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział 5.

To co mi powiedziała było trochę dziwne. Ona taka grzeczna dziewczynka, miała by jakieś problemy z jakimś facetem. Myślałem, że ona tylko szkoła, dom, piesek i inne takie pierdoły. Podoba mi się coraz bardziej. Jedno wiem, muszę ją lepiej poznać i przede wszystkim pomoc jej w tej sprawie.

Dalszą drogę szliśmy w ciszy. Z racji tego, że była zima już koło szesnastej zaczynało się ściemniać. Zaprowadziłem ją tuż pod same drzwi, ciągle czułem jej przerażenie, ale z każą minutą ustępowało.
-Już wszytko dobrze, jesteś pod domem.
-Dziękuję. Może wejdziesz? Trochę się boję, rodziców nie ma.
-Nie ma sprawy, jeśli poczujesz się lepiej to zgoda.- Styles punktujesz.

Już od pierwszych minut czułem się trochę dziwnie. Ja taki niechlujny. Podarte spodnie, czarna bluzka, ubrudzone śniegiem buty. A tu? Wypolerowana połoga, ładnie urządzony salon, różnorakie ozdoby chyba z każdego zakątka świata. Jednak spodziewałem się takiego widoku. dobra dziewczyna, to i dobry dom. 
-Chcesz coś do picia?
-Wody, jeśli masz.- Cicho się zaśmiała, i dobrze musi poprawić się jej humor.
Podała mi szklankę wody i poszliśmy do jej pokoju. To pomieszczenie było chyba najładniejsze.
Beżowe ściany, na jednej lustro i toaletka, a na środku wielkie łóżko stojące obok małej szafki nocnej. Na przeciwko stała kanapa i mały stolik ze szkła, nie daleko wisiała dosyć duża plazma. Wszystko było podobne do niej. 

Usiedliśmy na sofie i nie wiedziałem co powiedzieć. Chciałem się spytać dokładniej o co chodziło z tą przysługą, ale wiedziałem że nie będzie chciała ze mną o tym gadać. Bo to dziewczyny mówią to tylko swoim przyjaciółką, chyba. 
-To jeżeli już tu jestem to opowiedz mi coś o sobie.
-Co tu dużo mówić, mieszkam tu od urodzenia , chodzę do tej samej szkoły co ty tylko, że dla dziewczyn. Mam jedną przyjaciółkę Katie, w sumie to już dwie, mam na myśli twoją siostrę. Moje życie na ogół jest nudne. Teraz twoja kolej.
-To tak, jestem z Holmes Chapel, ale to chyba już wiesz. Przeprowadziłem się tutaj ze względu na pracę mojego ojczyma. Pewnie teraz myślisz, że mogę już się wyprowadzić, to prawda, ale ja jakoś nie chcę. Lubię z nimi mieszkać. 
-Fajnie, że masz takie kontakty, niektórzy faceci wolą kasę i inne pierdoły niż rodzinę. 
-Cieszę się, że się cieszysz. Słuchaj w piątek jest wyścig, może chcesz się ze mną tam zabrać?
-Nie wiem, po tej akcji dzisiaj trochę się boję. Gdyby nie ty musiała bym to zrobić, a jeśli on tam też będzie?
-Pójdziesz ze mną, a ja cię obronie. 
-No to w takim razie idę, tylko ja nie mam pojęcia jak się ubrać.
-Najlepiej jakieś jeans'y, bluzkę z krótkim rękawem i jakąś bluzę.
-Tak jest szefie.- Zaczęła się śmiać, a ja razem z nią. 
*********************************************************************************
A więc mamy już piąty rozdział, od razu mówię za tydzień wyjeżdżam, więc rozdział pojawi się w tym tygodniu albo jakoś pod koniec sierpnia. I'm sorry... 
Trochę nudny, ale akcja będzie się rozkręcać... 4 komentarze-> następny rozdział :)

środa, 6 sierpnia 2014

Powracam

Przepraszam, że nie informowałam, ale wyjechałam na wakacje. Wróciła i postaram się napisać jak najszybciej rozdziałek :)

piątek, 25 lipca 2014

Rozdział 4.

Była 7:30, padał deszcz. Właśnie w takie pogody lubię się po ścigać. Wtedy nie myślę o niczym, tylko ja, wyścig i mój motor. Niestety w tym dupnym mieście nie wiem gdzie można się ścigać. Jedynym ratunkiem są moi nowi przyjaciele.

Pospiesznie wstałem, zrobiłem poranną toaletę i dziś też postanowiłem jechać autobusem, chyba każdy się domyśla dlaczego. Wyszedłem, a akurat bus podjechał, te moje szczęście. Wszedłem i na samym tyle siedziała Rose, usiadłem obok niej. Przeglądała jakąś książkę.
-Hej.- Odpowiedziałem i wyrwałem jej chyba podręcznik. Zacząłem ją przeglądać i czytać napisy na bokach kartek.
-Hej, nie czytaj tego!- Próbowała mi to wziąć, na marne. Byłem silniejszy.
-Oddaj!- Prawie każdy z komunikacji miejskiej się na nas patrzył.
-Nie..
-Oddaj!!!- W tym samym momencie kierowca pojazdu przyszedł i nas wyprosił. Nie mieliśmy szans by jakoś się wytłumaczyć. Ro była MEGA wkurzona. Mnie to bawiło.
-I widzisz co zrobiłeś?! Przez ciebie się spóźnię. Najlepiej zejdź mi z oczu!!
-Spokojnie, coś wymyślę. Możemy nie iść o szkoły.
-Chyba cię pogięło?! Zawsze byłam w szkole, a przez jakiegoś dupka mam obniżyć mój wizerunek?!
-To tylko jeden dzień... I przestań krzyczeć, uszy mi zaraz pękną!
-Nie obchodzi mnie to, że ci pękną! No i jestem w dupie. Do szkoły są jeszcze z 3 kilometry, a za 10 minut dzwonek.
-Mam! Zadzwonię o Niall'a, on nam chyba pomoże.
-Musi...- Zadzwoniłem o blondyna i po 3 minutach przyjechał.
-Dzięki stary, bo ta by mi tu oczy wydrapała, a uszy by mi o końca pękły.
-Należało by ci się, a teraz szybko za chwilę będzie dzwonek!
-Okej, spokojnie. Zdążysz. Chodźcie.

Chyba minutę przed dzwonkiem dojechaliśmy na miejsce. W samochodzie nie mogłem nie opanować od śmiechu. Ciągle się na mnie darła, że to są jej prywatne sprawy itp.
Razem z chłopakiem szliśmy w stronę sali. Rosie dawno już pobiegła.
-Chcesz ze mną iść dziś na wyścig? Bo ja nie wiem gdzie takie coś się tu odbywa.
-Jasne. O 20 pod twoim domem? Przyjdę z chłopakami.
-Okej, będę czekał.

Lekcje minęły spoko, poza jedną kłótnią z nauczycielką. Czepiała się o jakieś pierdoły, jak to nauczyciel.
Wyszedłem ze szkoły i pokierowałem się pod dom. Czułem każde kobiece spojrzenie na mnie. A jak ja się na nie spojrzałem od razu się rumieniły. Taa, te moje wdzięki.
Byłem prawie obok domu, aż zobaczyłem Rose. Kłóciła się z jakimś chłopakiem. Schowałem się i przyglądałem się sytuacji.
-Nie!
-Nie pyskuj, bo dostaniesz.
-Ała!!!- To było za wiele, musiałem jej pomóc.
-Ej, zostaw ją!
-Ha-Harry?
-To nie twoja sprawa, spierdalaj!
-A właśnie, że moja! Kochanie nic ci nie jest?
-Nie, dziękuję, że przyszedłeś. -Ucałowałem ją w policzek i przytuliłem. Chciałem zaprowadzić ją do domu, ale ten kutas się znowu wtrąca.
-Jeszcze z tobą nie skończyłem!
-Odpierdol się od niej!

Wyszliśmy na główną ulicę, a ona nadal mnie nie puściła. Czułem, że jest przerażona.  Nie chciałem jej jeszcze bardziej dołować, ale ciekawość mnie przerosła.
-Nic ci nie jest? Kto to był?
-Chyba nie. Harry, boję się. On..
-On, co?- Przytuliłem ją jeszcze mocniej.
-Ja jestem mu dłużna przysługę. I teraz on chce ją wykorzystać...
******************************************************************
Co tu będę pisać...  3komentarze-> Następny rozdział :)

niedziela, 20 lipca 2014

Ogłoszenie

Pod ostatnim rozdziałem był tylko 1 komentarz, co nigdy się nie zdarzyło...
Nie myślcie, że o was zapomniałam. Codziennie wchodzę i sprawdzam czy nie ma już przypadkiem 3 komów. Od razu mówię, NIE BĘDZIE POD TYM POSTEM 3 KOMENTARZY, ZAPOMNIJCIE O ROZDZIALE...

wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział 3.

-Hey, Ros.
-O, hey Gemm.
-Bo dzisiaj przychodzi do mnie Kat jakoś o siedemnastej. Chcesz przyjść?
-Jasne, tylko podaj mi twoje miejsce zamieszkania.
-A, racja See Street 10.
-Okej, będę. Do zobaczenia.
-Pa...- Pożegnałyśmy się i poszłam w stronę domu.

Weszłam, a tam nikogo nie było. Nawet mojego głupiego brata. Nikogo. Weszłam do mojego pokoju i przeraziłam się. Jakby przeszło tornado. I to dosłownie. Buty porozrzucane, z szafek wszystko wyjęte, a biurko szkoda gadać... Ale tak, mieszkam na osiedlu, którym są ciągle włamania. To sprzątanie zajmie mi z dwie godziny, a już jest szesnasta. Trudno... życie.

No, skończyłam. Jest już wpół do szóstej! Pędem przebrałam się i wybiegłam na dwór. Na szczęście nie miałam tam daleko. Jeszcze raz sprawdziłam numer domu i zapukałam do drzwi. Otworzył mi chłopak, ten który był w autobusie.

***Perspektywa Harry'ego***

To znowu ona. To ta dziewczyna, jak widać sama do mnie lgnie.
-Hey, jest Gemma?
-Hey, jest. A ty nie do mnie?
-Hah, nie.
-Już wołam.
-GEMAAAAA!!!!!
-IDEEEEEE!!!
-Już idzie, wejdź.- Zaprosiłem ją i poszedłem do nowo poznanych chłopaków.

***Perspektywa Rosie***

Jezu... jak Bóg seksu... Ale pewnie zajęty, szkoda.
Po moich rozmyśleniach, przyszła moja  przyjaciółka.

Weszłyśmy do pokoju i od razu przywitałam się z Katie. Czasem jak stałam koło niej miałam kompleksy. Ona taka śliczna, a ja taka... straszna. Niby mam szczupłą sylwetkę, ale i tak ona ma większe branie. Moja nowa przyjaciółka też jest ładniejsza ode mnie. Ludzie co z wami jest! Dobra, skończmy tę idiotyczną pogawędkę w myślach. Gadałyśmy chyba do siódmej trzydzieści, aż nagle Gemm wpadła na pomysł imprezy. Obie się zgodziłyśmy. Dziewczyna pożyczyła nam stroje bardziej na imprezę, bo te nasze były zbyt zwykłe. Schodziłyśmy już na dół, tam gdzie siedzieli chłopcy ze szkoły dla ich płci.
-A wy gdzie się wybieracie?
-Na imprezę, idziecie z nami?
-Jasne..
A niech to.. Prawie cała elita szkolna idzie z nami! Trzeba jakoś to przeżyć... Na marginesie, Kat i ja ich zbytnio nie lubimy, za wysoka półka jak dla nas.

Klub nie był daleko. Po jakiś 20 minutach siedzieliśmy już w loży. Dołączyły się też dziewczyny chłopców. Miłe i sympatyczne, ale lepiej nie zachodzić im za skórę. 
Impreza rozkręcała się z jednego kieliszka na drugi. Moje przemyślenia były błędne, to fajni goście. Ciągle zerkałam na Harry'ego. Raz może dwa nasze spojrzenia skrzyżowały się, ale ja od razu odwracałam się i brałam kieliszek do ręki. W pewnym momencie byłam tylko ja i on. Nawet Katie nie było, wyszła zadzwonić do jej chłopaka. 
-Zatańczysz?
-Jasne...
"W co ty się pakujesz? Nawet nie znasz jego imienia!!!!" mówił mi głupi głos w głowie. 
Podczas tańcu zaczął rozmowę. O nie...
-Więc jak masz na imię?
-Rosie.
-Harry.- A więc Harry. Piękne imię, Jezu chyba się zakochałam.
-Widziałem cię w szkole, to znaczy ty miałaś w-f, a ja byłem przed szkoła.
-Taa.. Głupia szkoła, rzesz musiała być oddzielna.
-Też tego nie rozumiem.- Pogadaliśmy jeszcze chwilkę i potem zatańczyliśmy jeszcze z dwie piosenki i poszliśmy usiąść. 

Była jakaś dwudziesta trzecia, a jutro szkoła. Musiałam iść do domu.
-Miło było poznać, ale niestety muszę iść do domu, jutro szkoła.
-Odprowadzę cię, a jak jakiś pedofil cię złapie?
-Dobra to chodź. Pa wszystkim.
-Paaa.- Opowiedzieli wszyscy. 

Wyszliśmy na dwór i od razu zrobiło mi się lepiej. Zimnie powietrze, tego było mi trzeba. Szliśmy w ciszy. Nie przeszkadzała nam. Zaprowadził mnie pod sam dom, aż do drzwi.
-No to pa, do zobaczenia jutro.
-Nie czekaj. Podała byś mi swój numer?
-No dobra.- Podałam mu spis cyferek i zaczęłam szukać klucza, bo dom był zamknięty. Znalazłam je i na moje nie szczęście spadły mi na ziemię. W tym samym momencie ukucnęliśmy, że mieliśmy  głowy na tym samym poziomie. Nie minęła nawet sekunda, a nasze usta były złączone. Miał takie pełne, słodkie, miękkie. Pogłębiłam pocałunek. Nagle zrozumiałam co robię. Szybko oderwałam się i wstałam. 
-Przepraszam. Nie mogę w to uwierzyć, że cie pocałowałam.
-Nie przepraszaj, nic się nie stało.

Pożegnałam się i jak najszybciej weszłam do pokoju. Umyłam zęby, wzięłam prysznic i poszłam spać marząc  o następnym pocałunku...

*********************************************************************************************************
Witajcie!!! Przychodzę z nowym rozdziałem. Mam info, możecie wpisać pod tym rozdziałem wasze TT, FB, Aski i będziecie informowani o rozdziałach. 
                                                  3kom= Next

środa, 2 lipca 2014

Rozdział 2

Było coś około 6:40 kiedy zadzwonił mój dzwonek w telefonie. Niechlujnie wstałem z mojego powiem  szczerze wygodnego łóżka i poszedłem się ubrać. Nigdy nie przejmowałem się jak mam się ubrać, ale zawsze wglądałem dobrze.  Zrobiłem poranną toaletę i poszedłem do kuchni, nie było tam nikogo. I dobrze, brak zbędnych pytań. Wziąłem jabłko i postanowiłem dziś jechać autobusem. Chciałem zobaczyć tutejsze twarze. Wiem dziwne, ale już taki jestem. Wsiadłem do publicznej komunikacji i usiadłem bardziej z tyłu. Chyba w połowie drogi wsiadła dziewczyna.. piękna dziewczyna.

***Perspektywa  Rosie***

Kolejny dzień. Mój każdy dzień wyglądał tak samo. Wstać,iść do szkoły, udawać grzeczną dziewczynkę, uczyć się, iść spać... Moje życie jest bardzo, ale to bardzo nudne.

Jak co rano wstałam, umyłam się i zeszłam do kuchni. Nikogo tam nie było. Wzięłam gruszkę i wyszłam w stronę przystanku. Czekałam niecałe 3 minutki i autobus przyjechał. Wsiadłam i od razu zobaczyłam chłopaka..przystojnego chłopaka... Ale faceci nie są dla mnie. Usiadłam po przeciwnej stronie przy oknie. Spojrzałam w szybę i zobaczyłam, że on mnie obserwuje. Na samą myśl, że taki przystojniak mnie zauważył zarumieniłam się. Autobus był pełny, a jak na złość musiała wejść jakaś staruszka. A ja jako dobrze wychowana utopiłam jej miejsca. Na szczęście za jakieś 3 przystanki miałam wysiąść.
Trochę mi się nudziło, więc oglądałam każdą twarz w busie. Stanęłam na jego twarzy. Miał kolczyka w nosie i w wardze. Wyglądał kusząco. Normalnie mogłabym go schrupać. Nie Ros... on nie jest dla ciebie. Pewnie następny dupek. 
Mówiła mi moja podświadomość, ale niestety miała rację. Stałam już przy wyjściu i podszedł ON. Było dużo ludzi wysiadających na tym przystanku, więc był przepych. Jak na złość dotykałam jego ręki. W pewnym momencie poczułam, że ktoś wkłada mi kartkę do ręki. Nie wiem czemu, schowałam ją do kieszeni.

Wysiadam z auta i postanowiłam zobaczyć co było w tej kartce.

                                                   " Hey Piękna. 
                                                     Chyba zacznę częściej jeździć autobusami. xx"

No dobra, może pomylił osoby. Może to nie ja miałam to dostać? 
Taaa, jasne...
Zamknij się głosie w głowie. Wkurzasz mnie. Uznajmy, że to nie miało być do mnie.

Byłam już pod szkoła, ale ciągle czułam że ktoś mnie obserwuje. Odwróciłam się i nikogo nie było. Robiłam tak kilka razy, ale nic. Nikogo. Weszłam do szkoły i ten stres mi minął. Poszłam do mojej przyjaciółki, która rozmawiała z jakąś dziewczyną
-Hey
-O hey. Rosie poznaj Gemme, nową dziewczynę w szkole. 
-Hey, jestem Rosie, możesz mi mówić Ros, Ro, jak chcesz. -kojarzę ją. Wiem! Jest podobna do tego chłopaka!
-Gemma, możesz mi mówić Gemm.
-Gemm jest o 2 lata starsza, przyjechała tu z Holmes Chapel.- uśmiechnęłam się. Nie mogę już wytrzymać, muszę się jej o to zapytać.
-Masz może brata?
-Tak, a co?
-Rose, chce kogoś wyrwać.
-Nie, po prostu widziałam chłopaka,który był bardzo podobny do ciebie.
-Taa, pewnie to on. 
Pogadałyśmy jeszcze chwilkę i usłyszałyśmy dzwonek na lekcje. 
Weszłam do klasy i tak wyglądał mój dzień, aż zaczął się w-f. Nie znoszę go. Jeszcze na dworze.

Ubrałam strój sportowy i wyszłam na dwór. Jak co dzień biegi.. już wam się to nie nudzi?
Biegałam z Katie, jak zawsze z resztą.
-Więc, jak wygląda jej brat?
-Brunet, kręcone włosy. Nie pamiętam, widziałam go tylko przez w chwilkę w autobusie. Ale na oko był przystojny.
-Oh...
-Zobacz, widzisz tego gościa z elitą? To on.
-Następny, do tej bandy głupków.
-No nie wiem, zobacz co mi dał .-Pokazałam przyjaciółce karteczkę.
-Wow, podobasz mu się.
-Hahahah... ja nie. Pewnie mnie z kimś pomylił. Był tłok.
-Taa.. ja ja jestem księżniczką.
-Witaj madam. 
-No, to będzie twój nowy chłopak. 
-Nie jestem typem dziewczyny, która się umawia.
Na szczęście ta lekcja była naszą ostatnią... w tym dniu, szkoda że nie w tym roku. Ale cóż Rosie życie.

Postanowiłam się przejść do domu. Szłam spacerkiem przez park, aż nagle coś na mnie wpadło, a raczej ktoś....
***************************************************************************************************
Hey!! Wielkie dzięki, za te 3 komentarze :) Liczę na waszą aktywność na tym blogu, bo miałam blogi,na których nikt nie komentował i przez to je usunęłam :(( 
Jak rozdział? Chociaż wam się podobał.. mi tak sobie. Mógł wyjść lepiej, ale cóż nie mam takiego talentu jak inni... 
                                                    3kom-next :)))

niedziela, 29 czerwca 2014

Przepraszam

Rozdział miał być w piątek, ale miałam szlaban. Dlatego informuje, rozdział pojawi sie w przyszłym tygodniu, prawdopodobnie w środe-czeartek...

piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział 1

Był piękny poranek, obudziły mnie czyjeś mokre usta na mojej twarzy. Otworzyłem oczy i ujrzałem dziewczynę.Nie wiedziałem jak miała na imię. W ogóle jej nie znałem. Ale i tak się uśmiechnąłem. Ujrzałem jej śliczne brązowe oczka.
-Witaj kochanie- Powiedziała muskając moje usta.
-Hey-odpowiedziałem również ją całując.
Nie wiem dlaczego, ale w ogóle mnie od niej odciągało. Była taka inna, nie jak moje koleżanki w Holmes Chapel. Wyglądała na przyjazną, miłą, uczciwą.
Ale ciągle nie wiedziałem jak ma na imię. Próbowałem sobie przypomnieć, ale nic. Pustka. 
-Proszę wypowiedz ponownie swoje imię malutka,  kocham jak je mówisz. - musiałem ją jakoś zbajerować, bo chyba nie powiem jej 'Ej, jak masz na imię bo nie pamiętam'
-R...-zaczęła mówić, aż naglę się obudziłem. 
Kurwa... 
A było tak pięknie....

Otworzyłem oczy i ujrzałem szarą rzeczywistość. Mój 'nowy, super' pokój. W Londynie. Leniwie wstałem z łóżka i  poszedłem zrobić poranną toaletę. Zegarek wskazywał ósmą. Lekcje na dziewiątą. To jedyne szczęście w tym życiu. 
Nie mam dziewczyny. Niektórzy się dziwią, bo podobno jestem mega seksi i blablabla.. Mnie to nie rusza, mam w dupie  opinię innych. 
Ubrałem się i zszedłem na dół. Tam siedzieli moi rodzice i moja siostra.
Na ogół mam z  nią dobre kontakty, Czasem się kłócimy, ale o różne pierdoły.

Usiadłem i zjadałem zrobione przez kogoś tosty z dżemem truskawkowym. Może to trochę głupie, że mieszkam z rodzicami. Ale mam tez swój własny, który używam do 'tych' rzeczy. Tylko i wyłącznie do tego. Więc nie spędzam tam dużo czasu. Wolę mieć wszystko zrobione. Z drugiej strony stać mnie na gosposię, ale wolę obiady mojej mamy. Zarabiam ścigając się. Kocham to. 

Po zjedzonym posiłku wstałem i żółwim tempem poszedłem do mojego auta. Usiadłem i trochę gubiąc się dojechałem do szkoły. Dla chłopców. Nosz kurwa! Dlaczego, nie z dziewczynami?! Jedno szczęście, że mamy obok siebie szkoły i można łatwo przedostać się na ich część. Na pewno już spóźniony wszedłem do pokoju dyrektora po książki i plan lekcji. Nie siedziałem tam długo. Razem z starszym dziadkiem poszliśmy do mojej nowej klasy. Rozejrzałem się i zobaczyłem samych facetów, nawet nauczyciel to facet! 
-Poznajcie Harry'ego, To wasz nowy kolega w klasie. Oddaję cię w ręce pana Smith'a.- Uśmiechnął się w moją stronę i wyszedł. Stałem tam może 30 sekund i odezwał się matematyk.
-Niall zagarnij go do siebie, a potem oprowadź po szkole... Albo wiem, oprowadź go teraz, później będzie za tłoczno.- super, jedna matma z głowy. 

Razem na gościem, którego imienia nie pamiętam, wyszedłem z klasy i zaczęliśmy od podwórka. Od razu mi się przedstawił. 
-Siemka, jestem Niall, a ty?
-Harry.
-Skąd jesteś i czemu wybrałeś taką debilną szkołę jak ta!
-Jestem z Holmes Chapel, a tu... rodzice. Oni mnie zmusili.
-Jak chyba każdego. Fajny chłopak z ciebie, na przerwie poznasz moich przyjaciół.
Pierwsze chyba pół godziny, a ja już mam kolegę.. Styles ale zbierasz popularność. Ciekawe jakie są tutaj dziewczyny ze szkoły na przeciwko. 
-Wiesz może jakie są tu tutejsze dziewczyny? Muszę wiedzieć by się nie nudzić.
-Tak, niektóre kujonki, niektóre mądre, a jeszcze inne plotkary... Jest też liga najlepszych dupeczek, czyli nasza grupka. Bo widzisz niektórzy tu uważają nas za elitę szkolną. 
-Powiesz mi coś o tej szkole?
-Co tu dużo mówić, jedynym plusem jest, że na podwórku mogą być i dziewczyny i chłopcy. Nauczyciele nas  nienawidzą,a czasem boją..
-Boją?
-Tak, każdy wie,że uczestniczymy w nielegalnych wyścigach, ale nikt nie powie tego psom.. boją się.
-Stary, kocham cię!!! Musisz mi je pokazać, w moim mieście też się ścigałem.
Dalej już gadaliśmy o jakiś pierdołach. Po skończonym 'zwiedzaniu' szkoły zadzwonił dzwonek. 
-Chodź, pokaże ci moich przyjaciół.- poszliśmy do jakiejś grupki na dworze.
-Ludzie, to jest Harry. Spoko gościu, też kocha się ścigać.
-Hey. Jestem Louis. A to Zayn, Liam, Perrie, Sophia i Eleanor. 
Usiadłem koło Louis'a i tak spędziłem przerwę i resztę dnia...
***********************************************************************************************************
HEYYYYY!!! Jak się podoba 1 rozdział? Myślę, że jest dosyć dobry. Rozdziały raczej będą takie lub dłuższe... Następny rozdział jakoś w piątek, jeżeli będą tu 3 komy!!!
Buziaki :******